Dziedzictwo Waidwena [Waidwen’s Legacy]

Dziedzictwo Waidwena to klątwa występująca w Jelenioborzu od 2809 AI. Nieznane są jej przyczyny, choć podejrzewa się, że jest skutkiem śmierci Waidwena i Eothasa w Wojnie Świętego. Inne pogłoski mówią o zaburzeniu cyklu wieczności spowodowanym animancją, a jeszcze inne o karze zesłanej przez Beratha. Jakakolwiek by nie była prawda, to naród jelenioborski boryka się z poważnym problemem reprodukcyjnym, wydając na świat dzieci pozbawione duszy. W skrajnej postaci Dziedzictwo dotyka nawet przyrodę, czyniąc drzewa oraz uprawy martwymi i nieurodzajnymi. Szczególnie mocne piętno klątwa odcisnęła na  terenach wiejskich (największe skupiska wyznawców Eothasa).

Tło

Nie minął nawet rok od końca Wojny Świętego, kiedy Jelenioborze znów spotkała tragedia. W 2809 AI odnotowano pierwszego próżnozrodzonego [Hollowborn]. Wiele tych biednych stworzeń umierało już kilka tygodni lub miesięcy po narodzinach. Motłoch żądał wymierzenia komuś kary bez względu na to, czy winne temu będą bóstwa, matki, rząd czy wyznawcy Eothasa.

W odpowiedzi na społeczno-polityczne naciski i w nadziei na pomoc próżnozrodzonym, animanci opracowali procedurę przeszczepiania noworodkom dusz zwierząt, dzięki którym mogłyby rozwijać instynkt samozachowawczy, a nawet wykształcić prymitywną osobowość. Procedura działała, więc powtórzono ją u dziesiątek tysięcy dzieci, mimo tego, że wielu animantów protestowało przeciwko jej stosowaniu, mając pewne wątpliwości etyczne. Protesty te były w całości ignorowane. Wkrótce procedurę zaczęto określać jako “Ocalenie”, a próżnozrodzonych, którzy w jej wyniku otrzymali dusze, nazywano “Ocalałymi”.

Pierwsza próżnozrodzona orlanka po pięciu latach weszła w okres dojrzewania. W ciągu jedynie kilku tygodni zmieniła się w drapieżne i zdziczałe stworzenie, całkowicie pozbawione sumienia. Wkrótce wszystkich Ocalałych miał spotkać ten sam los. Każdy z nich, po osiągnięciu dojrzałości, miał przeistoczyć się w coś, co miejscowi zwali wichtem (nieokiełznanym dzieckiem). Po zbadaniu problemu animanci odkryli niekompatybilność między duszą zwierzęcia a ciałem dziecka. To wywołało u rodziców jeszcze większy gniew (bo wielu z nich musiało zabić swe wichtowe dzieci). Pojawiły się donosy na animantów odpowiedzialnych za wdrożenie procedury. Wielu z nich wyciągano siłą z domów, przeprowadzano nad nimi samosądy, a w wielu przypadkach – mordowano. Większość z ocalałych animantów masowo opuściła wiejskie tereny i udała się do Zatoki Buntu. Inni całkowicie opuścili kraj i przenieśli się do Republik Vailiańskich, by tam studiować w spokoju.