Recenzja Disco Elysium
Inne RPG

Disco Elysium, czyli nihilistyczna podróż w otchłań

8 listopada 2020

Disco Elysium to opowieść osobliwa i osobista, przywodząca na myśl styl Planescape: Torment. Podobnie jak ten król gatunku sprawnie wykorzystuje oklepany do bólu motyw amnezji. Tym razem jednak zanik pamięci nie spowodowała potężna magia, lecz gigantyczny zgon alkoholowy. Zadaniem gracza będzie odnalezienie się w obcym świecie przedstawionym i zrehabilitowanie głównego bohatera albo… zepchnięcie go poniżej dna, na którym ten się obudził.

Zanim sięgniecie po Disco Elysium, warto wiedzieć, że jest to ciężka, egzystencjalna produkcja, która czasami raczy nas specyficznym, wisielczym humorem. Opowieść w wielkim uproszczeniu koncentruje się na trudach wykolejonego życia i nierównej walce, jaką policyjny detektyw-wykolejeniec musi stoczyć i z nim, i z samym sobą, aby rozwiązać przydzieloną mu sprawę morderstwa. On sam nie pamięta nawet, kim jest, a kac nie ma nad nim litości.

Dziwaczną cechą tegoż bohatera jest fakt, że prowadzi wewnętrzny dialog ze sobą, a konkretnie częściami umysłu. Znaczącą część rozmów w rozmowach, odbędziemy z takimi elementami jego jestestwa, jak Empatia, Percepcja, Logika, Ekspertyza czy Elektrochemia. Uwierzcie mi na słowo: potrafią mieć one cięty język czy mniej lub bardziej błyskotliwe przemyślenia. Wiele w tej kwestii zależy od tego, jak zainwestujemy punkty rozwoju i w jakim kierunku pójdzie nasz bohater. Swoim zwyczajem grałem z nastawieniem na opcje dialogowe.

A dialogi i opisy są bardzo satysfakcjonujące dla kogoś, kto docenia kunszt pisarski, choć sporo wymagają pod względem znajomości języka angielskiego. Ostatnim razem taką czytelniczą ucztę w grze komputerowej miałem przy okazji grania we wcześniej wspomniane Planescape: Torment. Ściany tekstu są na tyle interesujące, że nie męczą tak jak te z turborozczarowującego Torment: Tides of Numenera.

Uniwersum Elysium

Świat przedstawiony jest przygnębiający i targany wewnętrznymi konfliktami, które rzutują na zamieszkujących go ludzi. Między młotem a kowadłem starcia związku zawodowego z korporacją i dalej problemami kraju zniszczonego przez rewolucję, nietrudno zgadnąć, że nie są oni ani szablonowi… ani szczęśliwi. Naprawdę warto zatrzymać się przy każdym enpecu, gdyż wszyscy mają rolę w kreacji świata i głównego bohatera.

W tle toczy się wojenka idei, służąca również za system charakteru. Zapomnijcie o Praworządnych, Chaotycznych, Dobrych, Złych i Neutralnych. W zależności od słów i czynów, protagonista może zostać komuchem, ultraliberałem, moralistą lub faszystą. Trudna rzeczywistość sprzyja skrajnościom, choć nie mamy obowiązku ulegać żadnej z nich. Bohater może być naszym awatarem w świecie Elysium, wzorem odzyskania kontroli nad życiem, całkowitą porażką albo odjechaną mieszanką. Albo hobocopem (#pdk).

Disco Elysium bawi i uczy.

Z całą pewnością nie uratujemy świata i nie zostaniemy jego pępkiem. Disco Elysium oferuje kameralną opowieść w obrębie jednej postaci i przydzielonego jej zadania głównego. To czy i jak bardzo zboczymy z kursu po drodze zależy od nas, ale zdecydowanie warto to robić. Nie ma tutaj żadnych zapychaczy: w każdy quest i rozmowę ewidentnie włożono wysiłek. Kluczowe pytanie, jakie wypada sobie zadać przed zakupem, to: czy mam ochotę na podróż w egzystencjalną otchłań? Ewentualnie: czy mamy ochotę na coś świeżego w gatunku, obarczonego ryzykiem całkowitego nietrafienia w nasze gusta.

Powyższe zapakowane jest w opowieść o charakterze detektywistycznym. Jest poszukiwanie śladów i poszlak, są zwroty akcji, wzloty i upadki. Ale nie z tego powodu chce się grać dalej, a przynajmniej moje powody były inne. Protagonista, mimo nieciekawej sytuacji życiowej, ma w sobie coś, co sprawia, że nie tylko chce się wykorzystywać jego tendencję do gadania do siebie do pracy policyjnej, ale również do poznawania świata i jego mieszkańców, a przede wszystkim: do odkrycia tego, o czym zapomniał i być może nie chce sobie przypominać.

Gdzie mechanika zlewa się z fabułą

Mechanicznie gra również mocno odstaje od tego, co jest standardem w gatunku. Rozwój postaci, jak wspomniałem, opiera się o precyzyjne rozwijanie naszych cech osobowości czy zmysłów. W sumie wybieramy spośród 24. Pewne bonusy możemy również uzyskać poprzez rozmyślanie na temat 60 zagadnień odblokowywanych podczas eksploracji świata i rozmów.

Warto zwrócić uwagę, że w grze praktycznie w ogóle nie ma walki. Jedyne konfrontacje siłowo-zbrojne odbywają się poprzez dialogi i rzuty kośćmi w nich. Podobnie nasz bohater stworzy maksymalnie duet zamiast pełnoprawnej drużyny awanturników. Chociaż w tym przypadku powiedziałbym, że większość towarzyszy znajduje się w jego głowie i to my decydujemy z całkiem dużej puli, których dopuścimy do głosu.

Wizualnie gra ma swój styl i bardzo sprawnie uzupełnia on słowo pisane. Rzeczywistość jest ponura w przenośni i dosłownie, a obrazy – zarówno te na ekranie, jak i te w naszej wyobraźni – potrafią niepokoić. Oprawa muzyczna po prostu jest i spełnia swoją rolę, ale nie wzbudza moich zachwytów, nie siedzi mi w głowie i nie nucę jej pod nosem. Ot, nie mój gust. Dobrze natomiast spisali się aktorzy głosowi. Aspekt audiowizualny, rzekłbym, ma w ostatecznym rozrachunku duszę, mimo że technologicznie gra jest mocno przedwczorajsza.

Bez odpowiedniej znajomości języka angielskiego sporo stracimy.

Świetna gra, ale…

Disco Elysium to z całą pewnością jedna z ciekawszych gier w gatunku, w jakie grałem. Urzekła mnie znakomitym kunsztem pisarskim, ciekawym konceptem protagonisty, który możemy rozwijać według własnego upodobania, i przyziemnością, jaką nieczęsto uświadczmy w erpegach. Jeżeli z jakiegoś powodu zwlekacie, tak jak ja zwlekałem, to zdecydowanie warto nabyć grę choćby na licznych wyprzedażach. Chyba że nie czujecie się na siłach z językiem angielskim, wtedy rzeczywiście warto odłożyć Disco Elysium na później. Po prostu zbyt wiele stracicie przez rozumienie piątego przez dziesiąte. Na koniec wspomnę, że tytuł ten przeszedłem bezproblemowo na laptopie bez myszy podczas kilku przydługich podróży pociągiem.

Sądzę, że polska wersja Disco Elysium to kwestia czasu. Polska jest bowiem silnym bastionem RPG, choć o owej sile stanowi bardziej oddanie społeczności aniżeli jej liczebność w skali światowego rynku. Poza tym, cóż, współczuję potencjalnemu tłumaczowi ogromnego wyzwania, jakie przed nim stoi. Gra napisana jest fenomenalnie, dlatego translator musi być nawet lepszym pisarzem od autorów, aby oddać wszystkie barwne, błyskotliwe opisy i dialogi, jakimi recenzowany tytuł raczy nas na każdym kroku. Język polski zebrał całkiem sporo głosów, choć ma przed sobą dwóch mocniejszych kandydatów na następny rzut. Kiedy spodziewałbym się polskiego przekładu? Nie wcześniej niż w 2022 roku. Czy warto czekać? Jeżeli nie macie w tym czasie zamiaru poprawić swojego angielskiego o kilka poziomów, to zdecydowanie tak. Gra na pewno przetrwa próbę czasu.